Poznajmy się!

Kiedyś nie miałam ręki do kwiatów. Jak szybko wpadały mi w ręce, tak samo szybko marniały. Nie umiałam w kwiatki. Jak to się stało, że dziś prasuję je i zamykam w ramach? 

320566916_843465070197865_4118667981526783560_njpg
Zmiana miejsca zamieszkania to zawsze spora życiowa rewolucja. Dla mnie okazała się niezwykle twórcza. Poza przyjaźniejszą przestrzenią do życia, nasze nowe miejsce zyskało mały ogródek (lubię nazywać go mikroogródkiem, bo w rzeczywistości ma niewiele ponad 60 metrów). Dzięki niemu odkryłam, że świat roślin jest niezwykle pasjonujący. W mojej małej przestrzeni zmieściła się królowa hortensja, okazały wiciokrzew, trawy ozdobne, cyprys, głóg, kalina, lawenda. Pokochałam to miejsce tak mocno, jak mocno można kochać kawałek ziemi. Uwielbiam obserwować jak zmienia się wraz z porami roku. Przeobraża. Dojrzewa. Lubię patrzeć, kiedy słońce otwiera senne główki kwiatów, a potem zamyka je do nocnego odpoczynku. Nie wszystko mi wychodzi, nie wszystko mogę w tak małej przestrzeni zrobić, ale jestem wdzięczna za to, że jest.
Wiele miesięcy temu, kiedy scrollowałam IG przed snem, trafiłam na coś, co głęboko poruszyło mnie w środku. To oczywiście nie pierwszy raz. W życiu porusza mnie wiele rzeczy i staram się za tymi drganiami serca podążać. Ale tym razem dosłownie czułam jego trzepotanie. Nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się, czy ja też umiałabym miłość do kwiatów zamienić w coś trwałego? Czy umiałabym najpiękniejsze życiowe wspomnienia zamknąć w szkle? Zachować na dłużej świadectwo miłości, ludzkich wyborów i wzruszeń?
Mogłam zatrzymać się na tych pytaniach. W sumie, często w życiu zatrzymywałam się gdzieś na poboczu, bo obawiałam się, że kiedy ruszę przed siebie, czeka mnie porażka i rozczarowanie.
Tym razem jednak ruszyłam. Kosztowało mnie to mnóstwo pracy i samozaparcia, ale widzę, że idę w dobrym kierunku. Choć dalej nie wiem, gdzie mnie ta droga zaprowadzi. Początkowo skupiłam się na nauce sztuki prasowania kwiatów. Zaprzyjaźniłam się z drewnianymi prasami. Eksperymentowałam z materiałami, długością leżakowania kwiatów w prasach, kompozycjami. Potem zaczęłam tworzyć pierwsze kwiatowe obrazy. Jesienią 2022 r. w moje ręce trafiły pierwsze bukiety ślubne. Zamknęłam je w pięknych jesionowych ramach. Och te ramy... czekałam na nie długo. Są dokładnie takie jak te, które zainspirowały mnie do pracy z kwiatami.
Przepadłam. Złapałam przynętę i zupełnie nie chcę jej już wypuszczać. Kwiaty są moją terapią. Moim spokojem i moją twórczą przestrzenią. Są częścią mnie. I do tego kawałka życia zapraszam też Ciebie.